Robert Vollmer – do niedawna czynny zawodowo stulatek
Poznajcie Roberta Vollmera – najstarszego do niedawna czynnego geodetę w USA. Parę dni temu dni temu 6 lutego geodezyjna emerytura stała się dla niego faktem w wieku 102 lat.
Kiedy w Polsce mając 60 lat większość z nas myśli już o emeryturze – on dopiero się rozkręcał. Korzystał z miejscowego prawa stanowego, które nie określa górnej granicy wieku pracowników.
Barwna postać o bogatej historii
Weteran II wojny światowej – razem z bratem zaciągnęli się w czasie poboru. Dwa razy cudem uszedł z życiem służąc w US Navy na północnym Pacyfiku.
Pierwszy raz znalazł się pod śniegiem po długim upadku ze wzgórza na wyspie Attu na którym miał stanowisko ogniowe. Godziny zajęło mu odkopanie się i powrót do bazy.
Drugi raz został na wyspie na którą desantował się wróg. Wraz z dwoma kolegami musieli uciekać wpław do swojego statku. Jednemu z nich się nie udało dopłynąć. Niestety także jego brat nie wrócił z wojny.
Po wojnie zdobywał wykształcenie i zaczął pracę w Kaliforni. Przeniósł się później do stanu Indiana (nie polubił hipisów).
W latach sześćdziesiątych zaczął pracować jako geodeta w Indiana Department of Natural Resources (agencja zajmująca się planowaniem przestrzennym i zasobami naturalnymi). Spędził tam 57 lat.
Zaczynał pracę z taśmą i ruletką a kończąc na nowoczesnych tachimetrach, ze swoim ulubionym Trimble S6. Pracował w 90 z 92 hrabstwach stanu Indiana przy pracach wyznaczania granic nieruchomości oraz wykonując pomiary topograficzne i pod realizację projektów prowadzonych przez DNR.
Ta niezwykła postać ujmuje swoim podejściem do pracy i życia
Oto co możemy się o nim dowiedzieć i co chciał przekazać w medialnych wywiadach z którymi się zapoznałem:
- ciężką pracę zaszczepili mu rodzice od najmłodszych lat. Zawsze pilnowali żeby miał zajęcie. Wychował się w czasie Wielkiego Kryzysu w USA
- długą karierę (i życie) jak sam mówi zawdzięcza znalezieniu dobrej żony, dobremu jedzeniu i swojej pasji do czytania
- spędzał swoje dni w ciągłym ruchu czy to w zimę czy w lato. Jego kierownik nawet martwił się że ten się przepracowuje
- niemal codziennie był na świeżym powietrzu w lasach, blisko natury
- jest zdania że w życiu trzeba na okrągło się uczyć
- w wieku stu lat “nie chcę iść na emeryturę ale trzeba kiedyś odejść”
- nie ważne miejsce gdzie pracujesz, liczą się ludzie z którymi to robisz, to da ci zadowolenie z pracy
- co mówi pytany o radę dla młodych? “popatrz na siebie – idź przez życie z uśmiechem, nie stój w miejscu żeby trawa nie zarosła twoich stóp”
Emeryturę spędzi na budowaniu niespodzianek dla prawnuków, czytaniu (ma sporą kolekcję ponad 300 książek, jego konik to konstytucja). Chciałby też odwiedzić wyspy na północnym Pacyfiku, gdzie służył w czasie wojny.
Ciekawostki z pracy Vollmera w terenie:
- musiał jednego razu dostać się na ogrodzoną nieruchomość. Wszedł bez wiedzy właściciela, i po czasie spotkał nadzorcę terenu – okazał się nim jeden z ludzi Al-a Capone. Nie mieli jednak problemu z przyjaznym porozumieniem się.
- innego razu z kolegą natrafili na małe dziecko tylko w pieluszce, oblepione mrówkami. wezwali na miejsce karetkę i odpowiednie służby, które zajęły się maluchem
- kiedyś musiał zrobić pomiar na punkcie osnowy USGS, okazało się że została postawiona na nim buda groźnego psa. Była to częsta praktyka wśród tamtejszych farmerów,
- pomierzył niemal każdy metr ziemi w parku stanowym O’Bannon o pow. 3000 akrów (ponad 1,2 tys. hektarów), znał tamte tereny jak mało kto i był skarbnicą doświadczenia dla młodszych kolegów
A Ty jak długo chciałbyś pracować zawodowo? Czy geodezyjna emerytura pojawi się szybko czy późno? 😉
Odpowiedź zostaw w komentarzu!
Cieszę się, że Szanowny wspomniał o panu Vollmerze. W styczniu 2022 niestety zmarł, ale dla geodetów stanu Indiana na zawsze pozostanie ikoną i symbolem oddania swojemu zawodowi. Wystąpiłem z pomysłem uczczenia go monumentem geodezyjnym w centroidzie stanu Indiana i jest szansa na jego rychłą realizację… Takiemu człowiekowi należy się.