Nie zawsze jest czas na pisanie bloga
Koniec roku 2020 tego nie był taki jaki ja i moja rodzina by sobie wymarzyła. Pomimo całorocznej ostrożności w wiadomej sytuacji z „szalejącymi” wirusami grypy, na sam koniec roku znienacka dopadło i nas. Cały smak świąt Bożego Narodzenia, wszystkie aromaty, atmosfera rodzinna i spotkania przy opłatku, choince i prezentach zostały w 2020 roku nam zabrane.
Zamiast tego mieliśmy ból mięśni, kaszel, gorączkę, osłabienie i brak smaku czy węchu. Totalne rozbicie na kilka dni a potem powolne wychodzenie z tego. Najgorsze chyba jednak była niepewność jutra i czekanie na to co się może wydarzyć. W domu mamy troje małych dzieci i to dodatkowo było wyzwaniem, bo nie można było patrzeć tylko na siebie.
Na szczęście dzięki wsparciu rodziny i mojej kochanej żonie, która lepiej zniosła całą sytuację niż ja (wiadomo „chorujący facet” 😉 udało nam się przejść przez covidowe chorowanie.
Nie zawsze jest więc czas na pisanie bloga. Dla mnie był to koniec 2020 roku. Kiedy się choruje i brak energii, trudno rozwijać szkrzydła. Przez ten czas miałem jednak czas na czytanie książek i chwile wytężonej refleksji 😉
Trzy refleksje na Nowy Rok – konsystencja,
99% i kuksaniec w bok
Zwykle pod koniec roku, w ostatnim tygodniu, robię plany i określam cele na następny rok. Pisałem o tym jak można to robić we wpisie o ustalaniu celów Planowanie i wyznaczanie celów. Stworzyłem wtedy nawet rozbudowany szablon w Notion.
Jednakże w ostatnim czasie, umęczony chorobą, nie dałem rady. To znaczy zacząłem wypełniać mój osobisty szablon, ale w między czasie naszły mnie różne refleksje. Ogólnie o celach w życiu, sensem robienia planów i co się przy tym liczy. Popatrzyłem na swoje różne dokonania i przeanalizowałem swój sposób zachowania.
Zamiast Noworocznych Postanowień lepiej robić refleksje.
Poniżej 3 refleksje na rok 2021.
Konsystencja
Słownik Języka Polskiego definiuje słowo „konsystencja” krótko:
Określając swoje cele trzeba nad nimi pracować. Inaczej są tylko zapisanymi pobożnymi życzeniami. Każdą zaś pracę można wykonać w dwóch trybach:
- systematycznie – codziennie dokładając cegłę do cegły
- skokowo – na raz budując całą ścianę
Uświadomiłem sobie że przy pracy nad celami najważniejsza jest systematyka, czyli codzienne robienie małych lub dużych kroków w danym kierunku. Zawsze kiedy sprawnie coś osiągałem tak było. Liczyło się codzienne pracowanie nad tym co chce się osiągnąć. Czy będzie to zdrowie, rozwój czy uczenie się, pisanie, czytanie, sport – musi to być robione w różnych dawkach codziennie.
Tu właśnie liczy się konsystencja, czyli coś co jest ponad systematyką. Konsystencja bowiem spaja („lepi”) nasze działania w łańcuch zdarzeń. Nie robimy tylko czegoś systematycznie, ale nasze wczorajsze działania są powiązane z dzisiejszymi nakreślonym wcześniej celem.
Zamiast więc rozpisywać cele na poszczególne miesiące, tygodnie czy dni – wypisałem sobie co chcę robić każdego dnia w 2021 roku. Oczywiście na podstawie moich priorytetów życiowych.
Taki sposób jest także zgodny z zasadą o której pisałem we wpisie o nawykach:
„Nie rozwijasz się do poziomu wyznaczanych celów, ale równasz do poziomu stosowanych systemów”
James Clear
Im więc system będzie prosty i skuteczny, tym lepiej. Skupienie się na konsystencji zamiast na odległym w czasie celu, pomoże lepiej do niego dojść.
Po co planować?
W mojej refleksji na Nowy Rok pojawiła się też myśl: po co planować? Przyjdzie nagle choroba i wszystkie plany szlag trafi. Odpowiedź znalazłem w książce która towarzyszyła mi w czasie kwarantanny „Człowiek w poszukiwaniu sensu” Vickora Frankla. Nie wchodząc zbytnio w treść książki (moje notatki do niej są na stronie Składnica), oto co profesor napisał o celu w życiu człowieka:
Łaciński wyraz finis ma dwa znaczenia: koniec lub cel, który należy osiągnąć. Człowiek, który nie dostrzegał końca swojej „tymczasowej egzystencji”, nie był w stanie dążyć do jakiegokolwiek celu.
Victor E. Frankl
Te słowa były opisem z czasu niewoli w obozie, ale jakże prawdziwe mogą być dla nas samych obecnie. Jest tak ponieważ łatwo w czasie próby, gdy mamy problemy i życie rzuca nam kłody pod nogi, załamać ręce i się poddać. Nie dostrzec że jak wszystko, problemy też miną, wcześniej czy później. Nie dostrzec większych wartości w życiu.
Z puntu widzenia psychologii warto określić najpierw swój stan, skupić się nad tym co można w danej sytuacji zrobić i dostrzec „tymczasowość” swojej egzystencji.
A potem dążyć do celów. Dlatego warto planować.
99 % wysiłku jest marnowane
Inna książką którą czytałem z początku roku jest „The Almanack of Naval Ravikant” (E. Jorgenson). Jest to zbiór mądrości życiowych, przemyśleń filozoficzno – psychologicznych Navala Ravikanta, słynnego inwestora i przedsiębiorcy z Doliny Krzemowej.
Naval formułuje tezę, że 99 % naszego wysiłku w życiu jest marnowane. Ale tak naprawdę jest i nie jest. Nie jest, ponieważ z każdych doświadczeń możemy wynieść jakąś naukę. Wszystkie nasze wysiłki kształtują w jakimś stopniu to jacy jesteśmy.
Gdy jednak spojrzymy pod kątem celowości, faktycznie możemy zauważyć że wysiłki podejmowane w przeszłości, które nie miały realnego przełożenia na to co chcemy osiągnąć, były marnowane. Na przykład lata spędzone na nauce języków obcych których nie używamy, ilości niepotrzebnych lektur, czasu poświęconego na bezproduktywne przeglądanie internetu.
Warto zatem pomyśleć nad naszymi działaniami. I zadawać sobie pytania.
- Czy to co właśnie robię, przyczyni się moim celom?
- Jeżeli nie, może warto nie marnować czasu (a niejednokrotnie pieniędzy)?
Kuksaniec w bok
No właśnie, w tych 99% zmarnowanych wysiłków na pewno jest pełno niepowodzeń. Najlepsze podejście do niepowodzeń czy porażek w życiu prezentowali chyba Stoicy. To oni uważali, że kiedy zdarzy się niepowodzenie, nie należy się załamywać, tylko przepracować sytuację analizując błędy i wyciągając wnioski. Z tego podejścia zrodziło się wiele powiedzeń:
- „Nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre”
- „Nie ma porażek są tylko nowe doświadczenia”
- „W życiu nie ma błędów, są tylko lekcje”
Inaczej sformułowaną wersję powyższych mądrości znalazłem w świetnej książce „Być jak SEAL” (Jesse Itzler). W tej napisanej z humorem pozycji autor spędza 30 dni z byłym komandosem SEALs (którym jak się później okazuje jest David Goggins – pisałem o nim w tym wpisie). Pomiędzy różnymi doświadczeniami ze starcia dwóch osobowości, przedostaje się także rada żony Jesse’go, Sary:
„Porażka to po prostu sposób, w jaki życie popycha Cię i daje Ci do zrozumienia, że zboczyłeś z kursu”.
Sara Blakely
W pełni się z tym zgadzam. Porażka, to może być taki „kuksaniec w bok”, który życie daje nam abyśmy dostrzegli czy na pewno idziemy w dobry kierunku.
Ból + Refleksja = Progres
Powyższe „równanie” to cytat z Ray’a Dalio. Ten doświadczony inwestor sformułował taką zasadę na podstawie własnych doświadczeń. Nie obcy mu był ból, po którym wyciągał refleksję. Twierdził nawet że moment bólu jest momentem decydującym. Ból wskazuje nam, że trzeba szukać rozwiązań i przeć na przód. Łącząc to z refleksją można znajdować rozwiązania prowadzące do progresu.
Takie więc były moje Noworoczne Refleksje na 2021 rok, odkryte podczas chorowania w izolacji.
Zamiast listy postanowień noworocznych, proste sprawy: konsystencja, skupienie się aby nie marnować wysiłków, oraz pilnowanie czy nie zbacza się z obranego kursu.
Dziękuję za wytrwanie do końca. Obiecuję więcej wartościowych wpisów w tym roku.
Wszystkim czytelnikom życzę dobrych refleksji i progresu w Nowym 2021-szym Roku.
Pozdrawiam!